
W różnych notesach, papierach, folderach w komputerze, korespondencji mam mnóstwo fragmentów, notatek, rysunków, inspiracji do spektakli, którego nie powstały. A przede wszystkim – w pamięci i to nie tylko mojej, bo co i rusz ktoś pyta: “A co się stało z tym Twoim pomysłem…? Zrobiłaś to w końcu?” Otóż nie, nie zrobiłam. Z różnych powodów: nie udało się zdobyć praw do tekstu, finansowania, czyjeś osobiste sprawy pozmieniały wszystkim plany, nie pozwoliło zdrowie, zabrakło odwagi, żaden dyrektor nie chciał, ktoś umarł, polityka, odpuściłam. One w pewnym sensie wciąż we mnie żyją – jak niespełnione obietnice, odwołane podróże, nieodwzajemnione romanse.
Był taki moment w moim zawodowym życiu, że nie byłam w stanie przeczytać gazety ani zagrać w grę komputerową, nie myśląc o tym, jak można by to zrealizować na scenie. Byłam wtedy przemęczona i wypalona, ale nerwowo wymyślałam kolejne projekty. Te niezrealizowane spektakle, to również historia o tym.
Dlaczego tak wiele projektów/pomysłów/spektakli nigdy nie powstaje? Dlaczego twórczynie i twórcy rezygnują ze swoich pomysłów? Jak przedstawić teatralne dzieło, którego nie było i nie ma? Jak dać odbiorczyniom i odbiorcom wrażenie, że doświadczyli czegoś, co nigdy nie powstało? Czy można stworzyć fałszywe archiwum niepowstałych spektakli? Gdybym stworzyła te wszystkie spektakle, to kim bym teraz była?
ula kijak