REFRAKCJA

Z PAMIĘTNIKA CHOREOGRAFKI #04

Moje doświadczenie choreograficzne w podczas pracy przy spektaklach dramatycznych określiłabym jako krańcowo emocjonalne – dychotomiczne. Od bardzo pozytywnych przeżyć, po te całkowicie negatywne. Ich różnorodność zaskakuje.

Praca procesowa, tak naturalna dla tancerza czy choreografa „współczesnego” bywa totalną nowością dla aktorów. Zależność tą warunkuje także specyfika teatru. W operach czy teatrach musicalowych proces (to process sth) jest prawie niedopuszczalny, praca odbywa się co do minuty, a wykonawca oczekuje przygotowanej wcześniej choreografii. Teatry dramatyczne – nie generalizowałabym  – to zależy od aktora i teatru. Teatry eksplorujące cielesność – ruch, taniec, pantomima – tu pokora pracy z ciałem, abstrakcyjne podejście, ciało myślące. Tak, brak pracy nad warsztatem w teatrach repertuarowych zastanawia. Niekoniecznie warsztatem ruchowym…

Ciekawa rzecz –  konstytuowanie zdania. Uwaga reżyserska odnośnie choreografii nie zostanie przez aktora wykonana, co najwyżej przemyślana. I odwrotnie. Słowo wypowiedziane przez osobę odpowiedzialną za daną strefę jest święte.

______

Dyrektor pewnego teatru widząc pierwszy raz w życiu osobiście choreografię na sali prób rzuca do niej przechodząc niby mimochodem, nie przedstawiając się uprzednio:

Dyrektor: Wiesz czego nienawidzę w teatrze tańca w Polsce?

Lekko zdezorientowana takim atakiem na dzień dobry choreografka odpowiada:

Choreografka: Nie mam pojęcia.

Dyrektor: Nienawidzę tego, że teatr tańca w Polsce jest zupełnie niemerytoryczny.

Choreografka: Osobiście uważam, że akurat taniec jest rodzajem sztuki, która nie zawsze musi być merytoryczna. Czasem wystarczy go poczuć, nie trzeba go rozumieć.

Dyrektor: To powinni mnie przed spektaklem, albo chociaż w trakcie o tym poinformować. Teatr z założenia powinien być merytoryczny.

Po rozmowie dyrektor poszedł w swoją stronę nigdy się nie przedstawiając.

____

Co robi choreograf/ka w teatrze? Rozgrzewa. Między innymi. Między innymi, tj. między kim a kim?

„To rozgrzejcie się trochę i będziemy mogli zaczynać”, „Choreograf/ka was trochę rozgrzeje i zaczniemy sobie od tej i od tej sceny”. Czyżby próba jeszcze się nie zaczęła? Ktoś mówi, że nie musi się rozgrzewać, bo już zaliczył rano siłownię, ktoś zastanawia się, czy zdąży jeszcze po kawę. Ktoś powtarza tekst, ktoś ziewa. Ktoś chce się położyć na ziemi, ktoś inny nie chce się położyć na ziemi. Każdy trafił z innego kosmosu, jest między nimi taka niepisana potrzeba, żeby wylądować na tej samej planecie. Tej, z której wszyscy się wzięliśmy. Czasami to będzie minuta wspólnego oddechu, czasami godzinny wycisk, czasami masaż. Taki moment, żeby sobie przypomnieć, że halo, mamy ciało. I to ciało w teatrze gada. W różnych talk-showach albo serialach nagrywanych z publicznością pracuje tzw. „warm-up artist”, na polskie to animator publiczności, ale w wolnym tłumaczeniu, „artysta rozgrzewki”. Ktoś, kto sprawia, że ludziom na widowni chce się tam być.

Co robi choreograf/ka w teatrze? Podnosi temperaturę. Pobudza, zapala, ożywia, uaktywnia, ociepla, zagrzewa, ekscytuje, mobilizuje, ośmiela, zachęca, podnieca, dopinguje, dodaje zapału, ekscytuje, porusza, roznieca, wzmacnia, dynamizuje…

~choreografkawteatrze

 


fot. Monika Stolarska