Życie i śmierć Janiny Węgrzynowskiej

PAMIĘTNIKI

11.04.1970
„Zosia Artymowska powiedziała, że ja jakoś tak żyję w Polsce Ludowej, tzn. w maraźmie. Że ona odwrotnie sama sobie ustawia płotki, żeby je przeskakiwać, że się boi żeby Daniel nie zaraził się tym marazmem. Byłam zła i całe popołudnie coraz do tego wracałam. Może ona ma rację, myślałam, ale nie domyśliłam tego jeszcze do końca. Faktem jest jednak, że nic jak dotąd nie reprezentuję i jak to kiedyś powiedziała Wanda spychają mnie stale. Kłębią mi się w głowie bezładne myśli o jakichś bliżej nie sprecyzowanych błędach, zmarnowanym czasie, bezsilna wściekłość rodzi zaciętość i nienawiść i potrzebę odegrania się.”

05.05.1970
„A jednak stwierdzam to zawsze najlepiej pracuje mi się w słotne dni jak są czasem takie trzydniówki deszczowe i wszyscy w ogóle są przybici ja obserwuję u siebie jasność umysłu, zdolność do skupienia i ochotę do pracy (…) W dni słoneczne, tak to sobie nazywałam, myśli się o ciele, biegnie się na plażę i w ogóle to nie jest ten nastrój do pracy, świat jest wtedy jakoś taki drażniąco agresywny.”

19.01.1971
„Nie wiem skąd brać siły i pewność, że to co robię to słuszne.”

04.12.1971
„Na oknie znów po dłuższej przerwie pojawiła się moja pracowniana biedronka, myślałam że już po niej, ale patrzę a ona spaceruje sobie po szybie więc poweselałam bo Mama mówi że to szczęście i wyjątkowa historia żeby w zimie żyła biedronka, w zeszłym roku tez miałam biedronkę w pracowni, siadała mi na stole na planszach, ta tegoroczna jest jakaś spokojniejsza.”

Fragmenty z pamiętników Janiny Węgrzynowskiej.